Dwa wyjątkowe koncerty skrzypcowe, Ludomira Różyckiego i Piotra Czajkowskiego, w wykonaniu Janusza Wawrowskiego wraz z Royal Philharmonic Orchestra pod batutą Grzegorza Nowaka, ukazały się 12 marca 2021 r. Wydawcą płyty PHOENIX jest Warner Classics.
Wydawca anonsując płytę napisał, że „Z muzyki tej tętni życie, choć każdy z utworów pisany był w trudnym dla kompozytora czasie – Czajkowski po bolesnym rozpadzie małżeństwa, a Różycki podczas powstania warszawskiego. W 1944 roku Ludomir Różycki ukrył fragmenty swojego koncertu skrzypcowego tuż przed ucieczką z owładniętej wojną Warszawy”. O ile jednak dzieło Czajkowskiego od dawna jest jednym z ulubionych koncertów skrzypcowych na świecie, o tyle koncert Różyckiego nigdy za życia kompozytora nie został wykonany.
Urodzony w 1883 roku Różycki studiował w Berlinie na początku XX wieku u Engelberta Humperdincka, kompozytora „Hänsel und Gretel”. Po I wojnie światowej, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, należał do grupy kompozytorów (razem z Szymanowskim), którzy starali się ożywić muzykę swojego kraju. Szczególnym powodzeniem cieszyła się jego muzyka do baletu „Pan Twardowski” (1920), opowiadającego historię szesnastowiecznego szlachcica, który zawarł faustowski pakt z diabłem. Pracę nad koncertem skrzypcowym rozpoczął Różycki latem 1944 r. Mając bardzo zaawansowaną partyturę w wersji na fortepian i skrzypce solo, usiłował dokończyć orkiestrację i zapanować nad technicznymi elementami partii solowej (Różycki nie był skrzypkiem), współpracując z wirtuozem Władysławem Wochniakiem. Kiedy jednak stało się jasne, że jemu i jego rodzinie grozi niebezpieczeństwo (Powstanie Warszawskie wybuchło na początku sierpnia i trwało do początku października), Różycki postanowił uciec z Warszawy. To wtedy rękopis schował do walizki i zakopał w swoim ogrodzie. Jego dom został ostatecznie zniszczony, a po wojnie Różycki, uczący i komponujący w Katowicach, pogodził się z utratą koncertu. Zmarł w 1953 roku. Elementy partytury przez lata leżały w walizce w ogrodzie opuszczonego i zrujnowanego domu Różyckiego w Warszawie.
– Kilka lat temu po raz pierwszy zetknąłem się z fragmentami rękopisu Koncertu skrzypcowego Ludomira Różyckiego – mówi Janusz Wawrowski, światowej sławy skrzypek, który muzyczne życie zaczynał w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Koninie. – To wspaniałe dzieło przemówiło do mnie natychmiast i w mojej głowie pojawiła się myśl, że niczym feniks powstający z popiołów powinien się odrodzić i cieszyć się nim publiczność na całym świecie ”. Dzięki pomocy badaczy i przeszukiwaniu archiwów, udało mu się znaleźć także pierwsze 87 taktów zaaranżowanej pełnej partytury. Współpracując z pianistą i kompozytorem Ryszardem Bryłą, odtworzyli utwór, kierując się już zaaranżowanym fragmentem. Wawrowski opracował także partię solową, „aby dobrze układała się pod palcami skrzypka”.
Projekt trwał kilka lat. W efekcie, jak mówi Wawrowski: – Na tej płycie postanowiłem skompilować Koncert Ludomira Różyckiego razem z dobrze znanym wszystkim melomanom Koncertem skrzypcowym Czajkowskiego. Oba te utwory łączy romantyczny charakter, specyficzny wydźwięk fantazji i baśni (…) Melodie zdają się czarować mroczną rzeczywistość, nadawać perspektywę i kreować świat lepszy od prawdziwego. Czajkowski jest dla mnie kompozytorem wyjątkowym, pierwszym ze stylem i twórczością przypominającą muzykę filmową, choć powstał na długo przed erą kin. Obaj kompozytorzy traktują orkiestrę w sposób barwny, wizualny – obaj pisali opery i balety. Twórczość Różyckiego kojarzy mi się z Gershwinem czy Korngoldem, prowadząc bezpośrednio w stylu hollywoodzkim, ale też eksplorując słowiańską nutę. Różycki podobnie do Czajkowskiego traktuje partię skrzypiec solo. Ich techniki kompozytorskie są podobne i sposób wyobrażania sobie tej partii instrumentu na czele orkiestry symfonicznej, mimo że Różycki stworzył swoje dzieło 65 lat po Czajkowskim, mając do dyspozycji znacznie szerszy zakres instrumentalny”.
Koncert skrzypcowy Piotra Czajkowskiego skrzypkowie wykonują na estradach i konkursach na całym świecie. – I mnie to przyniosło wiele nagród – przyznaje Wawrowski. – W połączeniu z niedawno odkrytym i nieznanym szerszej publiczności Koncertem Różyckiego tworzy bardzo mocny muzyczny duet. Obie te prace przenoszą mnie w fantastyczny świat wyobraźni, marzeń i cudów. Naprawdę mam nadzieję, że słuchacze podzielą moje poczucie tego wyjątkowego świata dźwiękowego, a PHOENIX stanie się z kolei nagraniem w ich kolekcji, do którego będzie można wracać raz po raz.
Koncert Różyckiego w wykonaniu Wawrowskiego „miał premierę w obecnej formie dopiero w 2018 roku”. Grzegorz Nowak, dyrygent Royal Philharmonic Orchestra w Londynie, po nagraniu płyty powiedział o Koncercie Różyckiego i o Januszu Wawrowskim: – Wirtuozeria. Zrobił z niego arcydzieło.
Andrzej Dusza