Maurycy, Ksawery i Szymon Wójcińscy to muzycy wywodzący się z Konina. W lipcu informowaliśmy, że koncertowali (z Krzysztofem Szmańdą) w Nowym Jorku. Na rynku tymczasem pokazały się ich kolejne nagrania płytowe, które zrealizowali osobno, każdy w innym stylu.
Ksawery – kontrabasista, Maurycy – trębacz i Szymon – pianista „muzycznie” spotkali się w 2014 roku. Do współpracy namówili perkusistę Krzysztofa Szmańdę. „Tygodnik Powszechny (nr 29 z 16 lipca 2017) pisał: „Nagrany podczas pierwszej wspólnej próby materiał trafił na płytę „Delusions”, wydaną nakładem Fundacji Słuchaj.
https://sluchaj.bandcamp.com/album/delusions
Album został wybrany płytą roku 2016 w ankiecie dziennikarzy jazzowych, przeprowadzonej przez portal Polish-Jazz. Teraz ich muzyka ma zabrzmieć w Nowym Jorku”. Ksawery komentował: „Trzeba zdziczeć, by zagrać w Nowym Jorku”. A co trzeba zrobić, by nagrać płytę zatytułowaną „Oj borom, borom…”? Trzeba trafić na Maniuchę Bikont.
„Oj borom, borom…” Ksawery
Maniucha Bikont od lat udziela się w środowiskach muzyki tradycyjnej, śpiewa m.in. w Dziczce, Niewte, Tęgich Chłopach, gdzie gra również na tubie; muzyką zajmuje się także naukowo, uczestniczyła w badaniach terenowych w Polsce, Ukrainie, Białorusi i Rosji. „Oj borom, borom…” jest jej pierwszą autorską płytą autorską. W TVP Kultura mówiła, że potrzebowała kogoś jak Ksawery, człowieka swobodnie poruszającego się w świecie muzyki improwizowanej. Kontrabasista właściwie należy do czołówki światowych wykonawców, nagrywał płyty z legendami jazzu, chociażby z Charlsem Gayne’em, Urim Caine’m, Satoko Fuji i Mikołajem Trzaską. Bikont i Wójciński spotkali się wcześniejszej, m.in. na płycie „Where My Complete Beloved Is” zespołu Hera. Ale spotkanie przy realizacji płyty „Oj borom, borom…” było, że wrócę do słów Maniuchy Bikont z audycji w TVP Kultura, „bardziej intymne”. Na łamach „Gazety Wyborczej (8 czerwca 2017) dodawała: „To była praca w duecie z improwizującym kontrabasistą Ksawerym Wójcińskim, więc sporo zależało od niego. Nie do wszystkich pieśni umieliśmy znaleźć klucz, nie zawsze Ksawery umiał znaleźć miejsce dla siebie.
Chciałam, żeby powstało wrażenie, że wszystkie te historie są częścią pewnej mitologii: zaczynam od pieśni wiosennej, zalotnej, później są opowieści z dojrzałego życia: rozłąka, śmierć bliskich, nowa rodzina. Z pieśni obrzędowych wybrałam kolędę życzącą, pieśń wiosenną, sobótkową, żniwną i weselną”.
„Ta płyta to opowieść o jednym z wielu miejsc, które odwiedziłam w ciągu ostatnich kilku lat, jeżdżąc po Polesiu w poszukiwaniu śpiewaczek starszego pokolenia, aby móc posłuchać ich, pożyć chwilę ich życiem, pośpiewać, zrozumieć świat, w którym powstały” – mówiła i śpiewała tak, jak się nauczyła, trzymając się blisko śpiewaczej tradycji, bez poszukiwania udziwnionych manier wykonawczych. Kontrabas Wójcińskiego towarzyszy głosowi, rozwija motywy. Brzmi surowo, mocno, z urokliwymi szumami. Krytyk napisał: „Urok gry Wójcińskiego polega na oszczędności i precyzyjnym doborze środków, basista doskonale opanował wyrażanie muzycznych emocji i idei. Zachowuje umiar nawet w krótkich instrumentalnych interludiach („Wędrówka”, „Rozłąka”) nie pozwala sobie na nagłe wybuchy wirtuozowskiego ego, zmorę współczesnej improwizacji”. Przypomnijmy, że to jego nazwano Nikiforem kontrabasu.
Maniucha Bikont i Ksawery Wójciński zostali wyróżnieni Nagrodą Specjalną im. Czesława Niemena na ubiegłorocznym Festiwalu Folkowego Polskiego Radia Nowa Tradycji.
Maurycy i „Tribute to Andrzej Przybielski”
W tym samym, mniej więcej, czasie Maurycy Wójciński z pięcioma trębaczami: Wojciechem Jachną, Piotrem Schmidtem, Marcinem Gawdzisem, Tomaszem Kudykiem i Maciejem Fortuną, z towarzyszeniem sekcji rytmicznej: Grzegorz Nadolny (kontrabas), Grzegorz Daroń (perkusja) i Jakub Kujawa (gitara) – nagrali płytę „Tribute to Andrzej Przybielski”, oddając hołd Andrzejowi Przybielskiemu, świetnemu trębaczowi i kompozytorowi.
Płytę nagrano na przełomie sierpnia i września 2016 roku, na scenie zaprezentowano 5 listopada. W efekcie powstał album, złożony z nagrań studyjnych i zarejestrowanego koncertu. Dzieło dedykowane Andrzejowi Przybielskiemu zawiera zarówno utwory autorstwa muzyka, jak i kompozycje oparte na jego improwizacjach. Wszystkie utwory zostały zaaranżowane na nonet jazzowy; przygotowali je Maciej Fortuna i Iwona Witek.
Andrzej Przybielski (1944-2011) był wybitnym trębaczem związanym z polską sceną awangardową i free jazzową. Mieszkał i działał głównie w Bydgoszczy, współpracował z najwybitniejszymi polskimi muzykami jazzowymi. Przeszedł długą drogę począwszy od grania w zespołach dixielandowych, poprzez muzykę tworzoną dla teatrów, a na zaawansowanych formach free jazzowych zakończywszy. W ciągu kilku dekad działalności muzyk zmierzył się z rozmaitymi formami jazzu, współpracując z tak znakomitymi artystami jak m.in. Andrzej Kurylewicz, Czesław Niemen, Tomasz Stańko, Stanisław Sojka czy Józef Skrzek. Prowadził też własne formacje, spośród których najbardziej znaną była Asocjacja. Mimo ogromnego wkładu w polski jazz, nazwisko Przybielskiego rzadko wymieniane jest jednym tchem pośród najbardziej zasłużonych muzyków improwizujących. Na portalu Jazz Forum czytamy m.in.: „Tym ważniejsze stało się, że po jego twórczość sięgnęła śmietanka młodszego pokolenia jazzmanów. Każdy z szóstki trębaczy biorących udział w przedsięwzięciu, legitymuje się imponującym dorobkiem i reprezentuje odmienne podejście do jazzu. Łączy ich jednak podziw, szacunek i pokora wobec postaci Andrzeja Przybielskiego. Wielkie brawa nie tylko za wspaniałą muzykę, którą ponownie otrzymujemy w formie wydanych na płytach nagrań, ale też za ogromną determinację i zapał, dzięki którym doszło do zrealizowania projektu”.
Tribute to Andrzej Przybielski – zapowiedź from Stowarzyszenie Jazz Poznań on Vimeo.
Dodajmy, że płytę wydało Stowarzyszenie Jazz Poznań, zaś dzieło zostało dofinansowane z budżetu Miasta Bydgoszczy i zrealizowane w współpracy z Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy.
A Szymon Wójciński?
Na portalu jazzarium.pl Szymon Wójciński stara się „puszczać wodze fantazji”. Brzmi intrygująco, jak projekt „łączący muzykę kwartetu z tekstami przemówień sądowych z lat 20-30 XX wieku, wygłoszonych w ZSRR. Zapewniam, że będzie wstrząsająco…” – mówił w wywiadzie (całość na http://www.jazzarium.pl/przeczytaj/wywiady/szymon-w%C3%B3jci%C5%84ski-staram-si%C4%99-puszcza%C4%87-wodze-fantazji ).
„A to taka mała zapowiedź czegoś, nad czym obecnie pracuję”, czyli Paradox Szymona Wójcińskiego: