Leonardowi Cohenowi wystarczył głos, monotonny, ciepły, z neurotyczną nutą, by uwieść publiczność. Wielbiły go miliony. Wprawdzie takiej widowni nie ma duet Blues Makers, czyli Włodzimierz Sypniewski, wokalista i gitarzysta i skrzypek Michał Rybacki, ale od lat czarują cohenowskimi balladami. Dość niespodzianie (chyba), co z ciekawością odnotowujemy, do interpretacji dzieł Cohena dołączył do nich Carolina Jambara Theatre.
W listopadzie 2019 r. minęły trzy lata od śmierci kanadyjskiego barda, poety i pisarza. Miesiąc później, 6 grudnia, w Młodzieżowym Domu Kultury trafiliśmy na spektakl muzyczno-teatralny, zatytułowany „Tribute to Cohen”. Nieśmiertelne przeboje „In My Secret Life”, „Dance Me to the End of Love”, „Famous Blue Raincoat”, „Your Man” oraz inne ballady Leonarda Cohena usłyszeliśmy w interpretacjach Blues Makers i Carolina Jambara Theatre, grupy teatralnej, która urodziła się w Galerii Rychwał Włodka Sypniewskiego. Tę grupę tworzą młodzi utalentowani ludzie, w większości jeszcze licealiści ze szkoły w Żychlinie, mający bardzo zróżnicowane zainteresowania muzyczne (samo Jambara to tytuł piosenki zespołu Balkan), ale też interesujący się kostiumologią, grafiką i aktorstwem. Chantal, Matis, Sara, Katarzyna, Oktawian oraz – jak mówią – gruppies & friends.
Muzycy i grupa aktorska zadebiutowali 23 listopada br. w konińskim ratuszu, na zaproszenie Andrzeja Majewskiego, animatora koncertów z cyklu „Muzyka w Ratuszu – Prezydent Konina Zaprasza”. To były ,,Pieśni wolności”, koncert teatralny przedstawiający nostalgię, patriotyzm i miłość do życia w kręgu kultury polskiej, rosyjskiej i żydowskiej. W programie znalazły się pieśni Zoya, Uricha, Griebienszczikowa, Modesta, Kaczmarskiego, Albersteina i Sypniewskiego).
Leonarda Cohena trudno jest wcisnąć w jakiekolwiek ramy artystyczne. Ba, dziwnie brzmi nawet określenie go mianem „piosenkarza”. Może lepiej użyć kilku określeń, choćby poeta, bard, twórca piosenki autorskiej, mistrz, słowem – Artysta! Nie potrzebował hordy muzyków ani tła orkiestry, żeby uwieść publiczność. Wystarczył jego głos, monotonny, ciepły, z neurotyczną nutą. Wielbiły go miliony. Głos to jednak nie wszystko, czym imponował kanadyjski bard. Teksty jego ballad porywały, drażniły, wyostrzały emocje, dawały impuls do działania. Cohen był ekscentrykiem, interesował się filozofią zen, śpiewał o miłości i wolności. Przywarło do niego również, że jest poetą zaangażowanym politycznie. Przez lata przypięto mu sporo etykiet, nie wszystkie były prawdziwe, ale wszystkie z całą pewnością przysparzały mu kolejnych fanów.
Autorzy scenariusza spektaklu „Tribute to Cohen”, który jest dziełem Carolina Jambara Theatre, podobnie jak i reżyseria, podzielili go na cztery akty: bóg, miłość i zdrada, zen, dance. Muzycznie wypełnili go dwaj muzycy: Włosek Sypniewski (wokal plus gitara) i Michał Rybacki (skrzypce elektryczne), którym wokalnie towarzyszyła Katarzyna. Każdy z aktów teatralnie ilustrowali Sara, Chantal, Matis i Oktawian.
Publiczność, szczelnie wypełniająca salę Młodzieżowego Domu Kultury, żywo reagowała, oklaskując artystów, dając się porwać akcji i, bywało, wzruszeniu. A kiedy po ostatniej frazie „Dance Me to the End of Love” publiczność usłyszała greckie „opa” i popłynęły dźwięki bałkańskiej „Jambara” …
Blues Makers przyzwyczaili nas już do repertuaru, wykonawstwa i poziomu, ale z ciekawością będziemy śledzili losy Carolina Jambara Theatre. Są młodzi, pełni zapału, pracowici, z pomysłami, ba – można powiedzieć, że zafiksowani na wielu sposobach twórczego (artystycznego) wyrażania siebie. Mamy także nadzieję, że także Włodkowi Sypniewskiemu starczy energii wszelakiej, by tę niezwykłą grupę hołubić. W przygotowaniu mają kolejne spektakle, połączone z wystawami fotograficznymi, filmami, „wykładami” o modzie i innymi szaleństwami, wśród których jest „List do Putina”, przygotowywany na Festiwal Pieśni Wiktora Zoya w Hamburgu.
Andrzej Dusza
Zdjęcia: Jerzy Sznajder