To był rytuał. Co roku składaliśmy Jemu, i jego rodzinie, życzenia bożonarodzeniowe. Mieszkaliśmy na Starówce i Staszek przez lata był naszym sąsiadem, dzielił, a właściwie łączył nas płot. I tym razem Julitta, moja siostra, w Wigilię sięgnęła po telefon, by Staszkowi złożyć życzenia. Nie odbierał telefonu. Zgłosił się Radek, jego syn: – Nie, tata już nie może rozmawiać, tata odszedł dwie godziny temu…
Staszek był entuzjastycznie nastawiony do życia. Kochał ludzi. Gdy się z nim spotykaliśmy, nigdy nie narzekał, nie skarżył się, choć przecież wiedzieliśmy, że od dawna chorował. Potrafił w niepojęty sposób cieszyć się chwilą i zarażał tym ludzi. Był w tym mistrzem.
Kochał życie i czerpał z niego pełnymi garściami. Miał zdumiewającą umiejętność znajdowania przyjemności w życiu codziennym. Cieszył się każdym przedsięwzięciem.
Potrafił się śmiać i rozśmieszać. Lubił wywoływać rozbawienie u innych, przychodziło mu to bez trudu.
O takich jak On mówi się: człowiek czynu. Zawsze w akcji, zawsze zaangażowany w coś, co miało poprawić i uprzyjemnić życie innym. Miał naturę społecznika, służył i pomagał drugiemu człowiekowi. Robił to z naturalnością i prostotą.
Najważniejszy był dla Niego Konin, konińska Starówka i ludzie tu żyjący. Był absolwentem I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki a później nauczycielem fizyki i w chemii w swoim ogólniaku. Był też pilotem (po Szkole Orląt w Dęblinie) i przez 29 lat dyrektorem Domu Kultury „Hutnik”. Prezesował Towarzystwu Przyjaciół Konina. Stworzył i redagował „Koniniana”, dodatek historyczny „Przeglądu Konińskiego”. Pełnił obowiązki sekretarza Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Milowy Słup”.
Samorząd miasta uhonorował Stanisława odznaką „Za zasługi dla miasta Konina” a prezydent Konina tytułem „Człowiek Roku” (w konkursie o statuetkę „Złotego Konia”). Redakcja „Przeglądu Konińskiego” wyróżniła Go statuetką „Benedykta”, na zawsze wpisując Jego postać do grona szczególnie przyczyniających się do rozwoju i promocji miasta.
Kultura w wykonaniu Staszka była wszechogarniająca – miała w sobie magiczną moc, chroniła i pomagała nam żyć.
Grażyna Sękiewicz – Winczewska Konińska Fundacja Kultury
* * *
Stanisław Sroczyński (9 IV 1936 – 24 grudnia 2019) został pochowany w grobowcu rodzinnym, na cmentarzu parafialnym przy ulicy Kolskiej, w Starym Koninie. W 2007 roku napisał (cyt. za Stefan Rusin „Znani i nieznani w Koninie”): Pozostaje czekać na śmierć, aby się wreszcie wyjaśniło, co jest po drugiej stronie. Osobiście wierzę, że jest tam wolność. Jeżeli się jednak mylę, to alternatywą jest zakończenie motta Samuela Butlera: „Człowiek dla siebie samego jest właściwie nieśmiertelny, wie oczywiście, że musi umrzeć, ale nigdy nie dowie się o tym, że umarł”.
Foto: Mirosław Jurgielewicz