Festiwal Jazzonalia, organizowany przez Centrum Kultury i Sztuki w Koninie Dom Kultury „Oskard”, od czterech lat jest otoczony imprezami promocyjnymi, nastawionymi na edukację i wychowanie publiczności. Aktywnie w tym uczestniczy konińska Państwowa Szkołą Muzyczna I i II stopnia. Tak było również w czasie 25. Jazzonaliów (20-24 czerwca 2018).
IMPROWIZACJA
Tegoroczne jazzowanie zaczęło się w PSM od warsztatów i prezentacji muzyki jazzowej, połączonych z konkursem improwizacji. To jazzowe spotkanie pokoleń adresowane było do uczniów szkół muzycznych II stopnia i cieszyło się dużą popularnością. W czasie warsztatów jazzmani praktycy dzielili się swoimi doświadczeniami i pomysłami. – Bo przecież wiadomo – jak twierdzi Krzysztof Pydyński, dyrektor PSM i jazzman – że improwizacja to pojęcie bardzo subiektywne. Nie ma przecież improwizacji ogólnej, ale jest parkerowska, coltraneowska, bakerowska itp. Można więc w tym tyglu nazwisk znaleźć własny sposób wypowiedzi muzycznej.
I młodzi muzycy znajdowali sposób, by jurorów zachwycić. Improwizacje oceniali: dr hab. Katarzyna Stroińska-Sierant (przewodnicząca) z Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu, dr hab. Jerzy Główczewski z AM im. K. Szymanowskiego w Katowicach, dr Maurycy Wójciński z AM im. K. Lipińskiego we Wrocławiu i Paweł Zielak z PSM im. I. J. Paderewskiego w Koninie. Jury przyznało:
I nagrodę – Ignacemu Wendtowi, trębaczowi ze Szkoły Muzycznej II st. im. Fryderyka Chopina w Zespole Szkół Muzycznych w Gdańsku-Wrzeszczu (nauczyciel: Grzegorz Karłowicz)
II nagrodę – Jasmine Okraku, skrzypaczce z PSM II st. im. F. Chopina w Zespole Szkół Muzycznych w Poznaniu (nauczyciel: Jarosław Sierant)
III nagrodę – Andrzejowi Gólskiemu, saksofoniście z PSM II st. im. F. Chopina w ZSM w Poznaniu (nauczyciel: Maciej Kociński).
Jurorzy wyróżnienie przyznali Jakubowi Jóźwiakowi, grającemu na trąbce jazzowej, uczniowi Krzysztofa Lityńskiego w konińskiej PSM. Kuba zaprezentował się znakomicie i zapewne nikt nie miałby pretensji, gdyby jury przyznało mu jedną z głównych nagród, choćby równorzędnych. Kuba zresztą talent potwierdził w czasie Jazzonalii, kilka dni później w czasie innego koncertu.
BITWA
Drugi dzień Jazzonaliów to koncert Konin Meets Herne, potocznie zwany bitwą szkół. Nazwa nawiązuje do nowoorleańskich ulicznych muzycznych potyczek streetbandów. W tamtych walkach zawsze chodziło o wyłonienie zwycięzcy lub króla na jakimś instrumencie. Tutaj ten aspekt jest zupełnie nieobecny. A koncert kończy się przyjacielskim jam session.
Kawiarnia „Oskardu” od lat jest miejscem w Koninie, w którym jazz ma się najlepiej. Kluby zawsze było miejscami, gdzie rozwijały się tak ważne dla jazzu style, jak bebop, free jazz… Koncert rozpoczął świetnie dysponowany Big-band PSM w Koninie pod kierunkiem Pawła Zielaka. Następnie wystąpiło Combo Pawła Zielaka, z liderem na melodyce realizującym partie basu. I na zakończenie Combo Szymona Wieczorkiewicza w różnych konstelacjach instrumentalnych. K. Pydyński do tej ostatniej informacji „musi”, jak twierdzi, dodać, że „z finałowym, brawurowym Spein Chicka Corea w wykonaniu Wojtka Olińskiego na gitarze i gościnnie Kamila Pyrka na gitarze basowej… Fenomenalne.
Łącznikiem między zespołami konińskiej Szkoły Muzycznej a gośćmi z Herne, była ballada Oliwii Szadkowskiej (z autorką przy fortepianie) i Pawłem Zielakiem na saksofonie. Zaskakujące i piękne.
Zespół ze Szkoły Muzycznej w Herne wystąpił w składzie nauczycielskim. Muzycy zaprezentowali dobry, solidny jazz w różnorodnym repertuarze i zapewne dlatego zostali przyjęci owacyjnie przez konińską publiczność. Jeszcze raz K. Pydyński: – Dla mnie wielką przyjemnością było słuchać wibrafonistki Charlotte Ribbe, którą obserwuję od kilku lat i jestem pod wrażeniem jej systematycznego rozwoju, energii, świeżości i pomysłowości.
NOBILITACJA
Ostatni koncert Jazzonaliów był oczekiwany przez muzyków i melomanów. Do wspólnego grania muzycy Big-Bandu konińskiej Szkoły Muzycznej zaprosili gwiazdę polskiego jazzu Zbigniewa Namysłowskiego. Twórczość tego jednego z najlepszych polskich kompozytorów jazzowych jest wielkim wyzwaniem dla muzyków oraz nobilitacją, bowiem Z. Namysłowski nie gra za często całych koncertów, a w Koninie zagrał. Dla publiczności koncert okazał się ogromną przyjemnością. W formie suportu wystąpił Big-band złożony z uczniów PSM, kierowany przez Pawła Zielaka.
Muzyka Zbigniewa Namysłowskiego jest bardzo oryginalna, świetnie zaaranżowana, partie zespołowe bardzo wymagające dla orkiestry. – Ale, przyznam szczerze, nie sądziłem, że spotkamy się z tak dużymi trudnościami wykonawczymi, interpretacyjnymi – mówi K. Pydyński, dyrygent Big-bandu PSM.
Big-Band Szkoły Muzycznej zagrał w składzie bodajże najlepszym w swojej dotychczasowej historii. Bardzo dobrze swingował, brzmiał soczyście. Wrażenie na słuchaczach robili soliści zespołu, saksofoniści: Paweł Zielak, Michał Banasiak, Rafał Stegenta i trębacz Krzysztof Lityński. Do tego pewnie grająca sekcja rytmiczna: Marek Jakubowski na perkusji, Szymon Wieczorkiewicz na kontrabasie, Michał Kaczmarczyk na gitarze i Michał Jankowski na fortepianie. Radę dawali także puzoniści, choć akurat wszyscy byli muzykami klasycznymi, przyzwyczajonymi do innej artykulacji.
Zaczęli od Choinki strachu, tematu filmowego, swingującego najeżonego, jak mówią muzycy, „krzaczkami” rytmicznymi. Potem było już tylko lepiej i ciekawiej. W nastrój pięknie wpasowała się Kinga Żelichowska, śpiewająca kompozycję Namysłowskiego Proszę pana. Na koniec był Marsz do krainy ad libitum, czyli najpierw jive, potem walczyk i quasi-marsz, w czasie którego muzycy po kolei zbierają nuty i wynoszą się ze sceny, zostawiając jedynie perkusistę… Jak u Haydna, zatem musiał być bis. A na bis było instrumentalne Sprzedaj mnie wiatrowi.
Zbigniew Namysłowski zagrał prawie cały koncert – prawie, bowiem w Fiesta & Siesta partię solową zagrał Paweł Zielak. Zagrał znakomicie. Mistrz Namysłowski tylko się uśmiechał… Zresztą nie tylko przy tej okazji. Po koncercie dyrygent Big-Bandu, jeszcze pełen emocji, mówił: – Zbigniew Namysłowski to wielki muzyk, świetnie improwizujący, zrelaksowany, wsłuchany w brzmienie Big-Bandu, z uśmiechem na twarzy, widać było, że koncert z nami, konińskimi muzykami, to dla niego wielka przyjemność, choć akurat nas muzyka przez cały czas koncerty utrzymała nas w niezwykłym napięciu.
W napięciu trzymała nie tylko wykonawców, także słuchaczy. Na koniec jednak widać było, że trójprzymierze Zbigniew Namysłowski – Big-Band – publiczność uczestniczyło w niezwykłym wydarzeniu artystycznym. Koncert, który trwał prawie dwie godziny wydawał się chwilą.
Andrzej Dusza
Zdjęcia: z archiwum PSM Konin; autor Mirosław Jurgielewicz