Od prawie 360 lat klasztor kamedułów w Bieniszewie niewzruszenie dominuje nad Puszczą Bieniszewską. Klasztor – erem wydaje się być niedostępny. I tak jest w istocie – jedynie w niedziele, w godzinach 10.00 – 11.30, wszyscy wierni mogą wziąć udział w eucharystii w klasztornym kościele pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.
Zdawałoby się, że ten otoczony wysokim i szczelnym murem klasztor żyje własnym rytmem, wyznaczanym słonecznym zegarem, liturgią i zmieniającymi się barwą porami roku. To pozór. Klasztor mimo ostrej reguły nie istnieje z dala od świata doczesnego, wciąż jest z nim zespolony w specyficznej symbiozie – jak zauważają autorzy przygotowywanej pracy o dziejach kultu Pięciu Braci i eremu bieniszewskiego. W doczesnym świecie pełnił klasztor pełnił i pełni niedostrzegalną dla wielu misję służenia bliźniemu. Kiedykolwiek, ktokolwiek znajdzie się przed zamkniętą klasztorną furtą, dostrzeże w koszyku strawę. Duchowej strawy nigdy tam nie zabraknie. Każdego dnia, nie tylko w niedzielę, możesz się o tym sam przekonać, a przynajmniej masz szansę, którą stworzyli kameduli bieniszewscy, byś się o tym mógł przekonać.
Dla wędrowcy przechodzącego obok bieniszewskiego eremu kontemplacyjną ciszę przerywa jedynie dźwięk dzwonu, oznajmiającego zakonnikom powinności: czas pracy, modlitwy i wypoczynku. Może to skojarzenie czasu zadusznego, kiedy piszę, choć może niekoniecznie – pamiętasz, co napisał Ernest Hemingway w „Komu bije dzwon”: „Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą: każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie”. A skoro „Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą”, to warto też poznać zdanie, zapisane na krypcie bieniszewskiego eremu: „Ciasną drogą do szerokości nieba”… dan