Krzysztof Penderecki, kompozytor i dyrygent, zmarł 29 marca 2020 roku. W muzyce XX wieku nikt nie zrobił takiej kariery, jak on. Nie zrobił jej również tak szybko! Może tylko Igor Strawiński mógłby mu dorównać. Penderecki w czasie swojej kariery odwiedził też Konin, w 2005 roku, bo – jak mówił: „Nie jeżdżę tylko po największych miastach. Już mam tego dosyć, bo w największych stolicach koncertowałem całe życie. Uważam, że teraz powinienem ze swoją muzyką dotrzeć także w miejsca, gdzie właściwie się jej nie gra, a ludzie nie mają możliwości jej słuchania”. Jak go w Koninie zapamiętano?
Andrzej Majewski, prezes Konińskiego Towarzystwa Muzycznego, nauczyciel gitary w Państwowej Szkole Muzycznej I i II st. w Koninie
Poprzez swoje kontakty dałem znać (prezydentowi miasta – przyp. red.), że taki koncert jest możliwy i ta okazja może się nie powtórzyć. Chwycił to natychmiast wiceprezydent Tadeusz Tylak a decyzję podjął i zaprosił oficjalnie prezydent Kazimierz Pałasz. Lokalu i pomocy organizacyjnej użyczył KDK i dyrektor Bogdan Cal.
Czwartego października 2005 r. po raz pierwszy i jedyny, na zaproszenie prezydenta miasta, przyjechał do Konina Krzysztof Penderecki, a wraz z nim Sinfonia Varsovia, Chór Polskiego Radia z Krakowa, organista Robert Grudzień oraz, w ramach promocji, młoda niemiecka pianistka Anne Katherinne Brehl. Mistrz wraz z całym aparatem wykonawczym wziął udział w Inauguracji Roku Kulturalnego 2005/2006.
Sala widowiskowa Konińskiego Domu Kultury tego dnia była szczelnie wypełniona, miejsca zabrakło nawet na schodach. W holu KDK wystawiono duży telebim. To było wymowne.
Pod batutą Krzysztofa Pendereckiego zabrzmiały na początek jego kompozycje: „Agnus Dei”, „De Profundis”, „Pieśń Cherubińska” w wykonaniu chóru. Potem Mistrz pięknie zestawił (skonfrontował) Arię na strunie G z III Suity orkiestrowej D-dur BWV 1068 Jana Sebastiana Bacha ze swoją „Chaconne” na orkiestrę smyczkową, kompozycją dedykowaną przez kompozytora zmarłemu niedawno papieżowi Janowi Pawłowi II.
„Chaconne” według zamysłu K. Pendereckiego stanowić ma ostatnią część monumentalnego dzieła „Requiem Polskie”, które zaczął pisać w 1980 r., poszczególne części dedykując ważnym wydarzeniom naszej najnowszej historii: „Lacrimosa” – pamięci grudnia 70, „Agnus Dei” – pamięci prymasa Stefana Wyszyńskiego, „Recordare” – z okazji beatyfikacji o. Maksymiliana Marii Kolbego, „Dies Irae” – pamięci ofiarom Powstania Warszawskiego, „Libera Me” – dla upamiętnienia ofiar Zbrodni Katyńskiej. W 1993 r. kompozytor dokomponował „Sanctus”, a następnie „Chaconne”.
Na zakończenie koncertu w KDK zabrzmiała „Missa Pro Pace – Msza Pokoju” op. 49 nr 3 Feliksa Nowowiejskiego, na chór mieszany i organy.
Pojawienie się maestro Pendereckiego w Koninie wywołało duże zdziwienie mieszkańców. W wywiadzie udzielonym Aleksandrze Kwiatkowskiej z konińskiego tygodnika na pytanie, czemu zawdzięczamy jego przyjazd do Konina, odpowiedział: „Nie jeżdżę tylko po największych miastach. Już mam tego dosyć, bo w największych stolicach koncertowałem całe życie. Uważam, że teraz powinienem ze swoją muzyką dotrzeć także w miejsca, gdzie właściwie się jej nie gra, a ludzie nie mają możliwości jej słuchania”.
Krzysztofa Pendereckiego godnie przyjęło miasto i jego włodarze, prezydent Kazimierz Pałasz i jego zastępca Tadeusz Tylak.
Trwałym śladem pobytu Mistrza na ziemi konińskiej pozostał skomponowany przez niego hejnał towarzyszący odsłanianiu cudownego wizerunku Matki Boskiej w licheńskiej bazylice. Kustosz sanktuarium podejmował kompozytora uroczystą kolacją, którą zaszczycił swoją obecnością m.in. syn Feliksa Nowowiejskiego, a ze strony naszych władz kościelnych prałat Wojciech Kochański.
Wątek osobisty – po kolacji miałem przyjemność rozmawiać z Mistrzem i pierwsze pytanie, które zadałem tyczyło nurtującej mnie mocno od lat kwestii, kiedy napisze coś na gitarę? Odpowiedział, że w jednej z wczesnych „Partit” napisał partię gitary (elektrycznej, przyp. AM). Domyśliłem się, że temat wyczerpaliśmy i posmutniałem, co musiał dostrzec, bo powiedział: „A wie pan, że moim pierwszym instrumentem, na którym zaczynałem grać była właśnie gitara”. I to był miód na moje serce.
W 2019 r. Maestro miał się pojawić w Koninie po raz drugi, tym razem na zaproszenie Wojciecha Pluta-Plutowskiego, prezesa Konimpexu, by pokierować Koncertem Świętojańskim (od wielu lat organizowanym przez Konimpex na konińskim Placu Wolności). Rozwijająca się szybko choroba K. Pendereckiego nie pozwoliła niestety zrealizować tych zamierzeń. Mistrza godnie reprezentował „nadworny flecista” Łukasz Długosz, który podczas koncertu zaprezentował słuchaczom jego Sinfoniettę nr 2 na flet i orkiestrę. Warszawską Orkiestrą Polskiego Radia dyrygował Michał Klauza.
Krzysztof Pydyński, dyrektor PSM I i II st. w Koninie:
Moje najwcześniejsze wspomnienia, ucznia szkoły muzycznej, związane z muzyką Krzysztofa Pendereckiego dotyczą utworów z lat 60-tych: „Pasji według św. Łukasza”, „Anaklasis”, „Fluorescencji’ na orkiestrę, „De natura sonoris” no. 1, „Tren – Ofiarom Hiroszimy”, „Polymorphii”. To te utwory muzyki współczesnej robiły wówczas na mnie ogromne wrażenie.
Młodzieńcze wspomnienia odżyły, kiedy z młodzieżą konińskiej Szkoły Muzycznej, podczas jednego z pierwszych wyjazdów do naszej partnerskiej szkoły w Herne, dotarliśmy do Münster. Naszym celem było zwiedzanie katedry św. Pawła w Münster, miejsca, gdzie w 1966 roku została po raz pierwszy wykonana „Pasja według św. Łukasza”. Pasja pisana była na 700-lecie konsekracji katedry w Münster, z myślą o wykonaniu jej w tym właśnie wnętrzu. Widok katedry, nastrój i wyobrażenie potężnego aparatu wykonawczego i monumentalnej muzyki, zostawiło w nas niezapomniane wspomnienia.
Kilka lat później dotarliśmy jeszcze do Essen na Folkwang University of the Arts. W latach 1966-68, kiedy pracował tu profesor Krzysztof Penderecki, nosił nazwę Folkwang-Hochschule für Musik w Essen.
Po raz pierwszy zetknąłem się osobiście z profesorem Krzysztofem Pendereckim w Baranowie Sandomierskim, w 1986 roku, podczas konferencji dla młodych polskich muzykologów. Przedstawiał wówczas swoje nowe dzieło „Requiem Polskie”. Wielki kompozytor znany mi do tej pory tylko przez pryzmat swojej muzyki, okazał się człowiekiem niezwykle skromnym, który o swoim dziele potrafił mówić ciekawie w różnych aspektach, odsłaniając tajniki warsztatu kompozytorskiego, wskazując na inspiracje pozamuzyczne. Wrażenie, że jest człowiekiem „normalnym” a jego muzyczna wiedza ogromna, pozostało na zawsze.
Późniejsze lata to obserwacja zmiany jego języka muzycznego – z kompozytora awangardowego stał się neoromantykiem. Ważniejsze jest przesłanie niż język, który dobiera się, aby treść uwypuklić. Obserwowałem jego wielkie dzieła symfoniczne, a przede wszystkim opery. Szczególnie utkwiła mi poznańska premiera „Czarnej Maski” w roku 1987.
Po latach miałem możliwość zobaczyć profesora Krzysztofa Pendereckiego po raz kolejny, i to trzykrotnie rok po roku, w jego ukochanym miejscu w Lusławicach. Tu ujawniła się wielkość i rozmach twórczy w pełnej krasie. Miejsce, w którym pracował – dwór lusławicki, potężny park, wspaniale ukształtowany i w większości posadzony ręką Mistrza, był dla mnie symbolem jego wielkości, wyobraźni, wrażliwości i świata, w jakim pragnął żyć i żył. Ostatni element tej układanki lusławickiej to Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Unikalne miejsce na mapie Polski. Pomnik Jego pamięci, które już od lat służy polskiej kulturze, polskiej młodzieży i kreuje takie wydarzenia, jak projekt Muzyka Naszych Czasów promujący muzykę najmłodszego pokolenia polskich kompozytorów.
Jego twórczość, ale także Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego, każe nam widzieć, że dzieło kompozytora nie jest „skończone” ale, że trwa i przynosić będzie dalej owoce.
Jan Szkalski, nauczyciel skrzypiec w PSM I i II st. w Koninie
Nie miałem sposobności poznania Krzysztofa Pendereckiego. Wiele lat temu Andrzej Majewski zorganizował w Konińskim Domu Kultury koncert orkiestry Sinfonia Varsovia, którą dyrygował właśnie Krzysztof Penderecki. Wtedy i tylko wtedy widziałem Mistrza na żywo. To było rzeczywiście wyjątkowe wydarzenie w całej historii Konina i szczególne doznanie (…).
Z wielką satysfakcją wspominam czasy, kiedy ze szczerym, wnikliwym zapałem, z płyt analogowych (naprawdę odległe czasy) słuchałem „Trenu – Ofiarom Hiroszimy”, „Wymiarów czasu i ciszy”, „Pasji wg Św. Łukasza”, „Kosmogonii”, „Jutrzni”, „Koncertu skrzypcowego”, „II Symfonii” … Już te kompozycje gwarantowałyby trwałe zaistnienie w historii muzyki swemu twórcy, a przecież potem, po roku 1981, powstały jeszcze „Polskie Requiem”, „Czarna maska”, „Król Ubu”, „Siedem bram Jerozolimy”, kolejne koncerty instrumentalne, kolejne symfonie… Jego twórczość czyni Go nieśmiertelnym!!!
Dominik Zimny, organista, uczeń PSM II st. w Koninie, student I roku Akademii Muzycznej w Poznaniu
Na początku marca tego roku, śpiewając w Polskim Narodowym Chórze Młodzieżowym, miałem zaszczyt i przyjemność przygotowywać się do wykonania monumentalnej symfonii Krzysztofa Pendereckiego „Siedem bram Jerozolimy”. Wykonanie miało odbyć się 13 marca w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. Połączone chóry: Chór Narodowego Forum Muzyki, Poznań Chamber Choir i Polski Narodowy Chór Młodzieżowy z orkiestrą NFM pod dyrekcją samego Mistrza miały wyśpiewać podniosłe „Magnus Dominus!”.
Możliwość żywego zetknięcia się z muzyką Maestra Pendereckiego to naprawdę niezwykłe przeżycie, to jest muzyka, która zmusza do refleksji. Muzyka trudna, jednocześnie niezwykle piękna.
Hejnał dla Lichenia
Światowej sławy kompozytor Krzysztof Penderecki skomponował hejnał na odsłonięcie i zasłonięcie obrazu Matki Bożej w licheńskiej bazylice. Po raz pierwszy utwór został zaprezentowany 2 lipca 2006 r.
Hejnał trwa 2 min 32 sek. Jest darem złożonym przez Maestro licheńskiemu sanktuarium. Został nagrany przez grupę instrumentów dętych Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach w katowickiej sali koncertowej im. Grzegorza Fitelberga. Nad wszystkim czuwał sam Mistrz.
Od redakcji: w materiale wykorzystaliśmy m.in. materiały udostępnione przez PSM I i II st. w Koninie. Dziękujemy.