Artur Maćkowiak, bydgoski muzyk w konińskiej Wieży Ciśnień zagrał na emocjach słuchaczy, wykorzystując gitarę i sentyzator. Ten muzyczny materiał wcześniej zarejestrował na solowej płycie „Iconic Rapture”.
Koncert w Galerii CKiS „Wieża Ciśnień” przyciągnął (24 marca 2017) w większości ludzi, którzy wiedzieli, kto to taki Artur Maćkowiak. Inni, jak choćby piszący, przyszli z ciekawości, by zobaczyć Maćkowiaka, zwłaszcza że wcześniej mieli okazję usłyszeć jego kompozycję umieszczoną na płycie „1-2+3-4+…=1/4”, wydanej przez „Wieżę Ciśnień” (na tej płycie, jak pisaliśmy w styczniu br., znalazły się także kompozycje Zbigniewa Chojnackiego, Danki Milewskiej, Marka Kądzieli, Radek Wośko Atlantic Quartet, Bartek Pieszka Quartet, Wójcińscy Trio (Szymon, Maurycy i Ksawery) i Konrada Kucza).
Artur Maćkowski jako gitarzysta znany jest z Innercity Ensemble, Something Like Elvis i Potty Umbrella, a ostatnio także z duetu Tropy (obok niego Bartek Kapsa). Muzyczni krytycy zwracają uwagę, że coraz bardziej jest zafascynowany syntezatorami. Nie żeby rzucił gitarę, ale tak , jak w czasie koncertu w Wieży, gitara była w każdej kolejnej kompozycji punktem wyjścia do budowania emocji przy pomocy elektroniki. A tych ostatnich potrafił dostarczyć porcję sporą.
O płycie Maćkowiaka napisał Łukasz Komła (nowamuzyka.pl): „Transowe arppegia gitar i syntezatorów są jak jeden moduł kontrolujący nastrój w poszczególnych kompozycjach (…). Artur coraz śmielej zamazuje hasła typu „gitara dla gitarzystów”, „syntezator wymyśli za ciebie” itd. Chodzi mi o twórcze i świadome przekraczanie granic stylistycznych oraz kulturowych. Ten drugi aspekt można z łatwością odnaleźć w kilku miejscach, gdzie wyczuwalne inspiracje afrykańską kalimbą/korą czy polirytmią gamelanów (…) bardzo wiele wniosły na „Iconic Rapture”.
Nie zabrakło też odniesień do soundtracków SF z lat 80. („Mountain of Freedom”). Na przykład w „Under the mask” amerykańskie syntezatory Johna Carpentera w niczym nie ustępują etiopskim klawiszom Hailu Mergia. Na „If It’s Not Real” gościnnie pojawił się free jazzowy saksofon Tomasza Gadeckiego, z kolei teraz uraczył nas swoimi klarnetowymi fantasmagoriami Jerzy Mazzoll („Zostań do jutra”, „Taniec zgubionego dźwięku”), a jeszcze gdzie indziej przemówiła zjawa językiem poezji (np. w „Taniec zgubionego dźwięku”). Płytę zamyka iście hipnagogiczny utwór „Welcome Emptiness”.”
Koncert Maćkowiaka można by nazwać „Obrazki z Wieży Ciśnień”. Każdy jest w gruncie rzeczy zbieraczem dźwięków. Maćkowiak też, ale potrafiącym ułożyć je w sobie właściwy sposób. Motyw gitarowy brzmiący niczym chór mistreli, za chwilę przeobrażał się trąby, fagoty, wwiercając się dźwiękami w trzewia, próbując je przenicować. Wykorzystywana do tego elektronika prowadziła go i słuchaczy raz w rejony kosmosu z jego błyskami i czarną materią, drugim wskazywała, że „życie jest formą istnienia białka”. Słowem – dla słuchacza ta muzyka jest grą skojarzeń. A że bywa to w formie cokolwiek psychodelicznej? Owszem, bywa, ale to było ciekawe. Na dodatek muzyk wydaje się być mocno osadzony w muzyce sięgającej nawet lat 60. (motywy z The Shadows aż nadto czytelne). A może to tylko „dziwne” skojarzenia”? Może, może…
Jak by nie patrzeć, otrzymaliśmy kawał ciekawej muzyki! Dokąd wyobraźnia jej twórcy, Artura Maćkowiaka, zaprowadzi? Mam nadzieję, że na muzyczny Parnas.