Czy ulica Solna jest częścią Utraty? Nie wiem. Na dodatek człowiek, który mógłby to wyjaśnić, już o tym nie opowie – Zygmunt Kowalczykiewicz, koninianin, historyk, górnik, regionalista zmarł 11 sierpnia 2020 r.
Zacząłem pisanie o Zygmuncie od Utraty, bowiem skojarzyła mi się ze stratą. Nie za wielu mamy w Koninie postaci tak bardzo oddanych idei zachowania w pamięci wszystkiego, co miasta z przyległościami dotyczy. Zygmunt robił to w sobie właściwy sposób, w kilkunastu książkach przywracając miastu historię wcale nie tak dawną, ale szybko zapominaną.
Był koninianinem, ale doskonale zdającym sobie sprawę, że dzisiaj miasto tworzą ludzie, którzy w przyjechali tu „skądś” i warto, a nawet trzeba, ich tu zakorzenić, czyli pokazać im, choćby w formie anegdotycznej, historię miasta, „związać” ich z ich nowym miejscem życia. Dlatego pisał dzieła o tradycjach górniczych (był pracownikiem Kopalni Węgla Brunatnego „Konin”), niestrudzenie upowszechniał historię Konina działając w PTTK i Towarzystwie Przyjaciół Konina a także publikując w „Koninianach”, dodatku do tygodnika „Przegląd Koniński”. Był jednym z niewielu regionalistów zauroczonych krajobrazami Ziemi Konińskiej.
W 2007 roku zrealizowaliśmy z Zygmuntem, dla Magazynu „Więcej Kultury” (wydawanego przez Koniński Dom Kultury), reportaż „Spacerkiem po Koninie”. W roli głównej był, oczywiście, Zygmunt Kowalczykiewicz, opowiadający, dlaczego na część Konina położoną między rzeką Wartą a Kanałem Ulgi mówi się „wyspa”, choć nigdy nie była i nie jest wyspą, natomiast zanika dawna nazwa Pociejewo; czy koninianie wiedzą, czy wiedzieć powinni gdzie jest Kapkaz, Krykowka, Czarkowo, gdzie podawano „grzane piwo na wiórkach” i gdzie była lodziarnia, czyli gdzie przechowywano bryły lodu w czasach, gdy nie było lodówek, itd.
Magazyn WK Spacerkiem po Koninie from Koniński Dom Kultury on Vimeo.
„Spacerkiem po Koninie”, Magazyn „Więcej Kultury”, Wydanie XXV, 2007
A to nie jedyny występ Zygmunta przed kamerami. W 2009 roku Zygmunt, jako regionalista i miłośnik X Muzy, w filmie „Ależ tu pięknie, czyli 100 lat kina w Koninie” opowiadał o historii konińskich kin. Ten film był dziełem młodych ludzi, uczestników Akademii Filmowej „Otwórz Oczy”: Emila Bilewicza, Agnieszki Błaszczykówny, Anny Pawlakówny, Marty Przybylskiej, Karoliny Kozłowiczówny i Nikoli Wróblewskiej, zrealizowanym przez CAMFILM Poznań, przy udziale KDK i Sieci Kin Studyjnych w Warszawie (opiekę artystyczna sprawował Andrzej Moś z AKF Muza). Nic tak Zygmunta nie cieszyło, jak właśnie współpraca z młodzieżą.
Wracam do ulicy Solnej i Utraty. Zygmunt zapewne by mnie wyprostował: Solna to nie Utrata, chociaż Solna jest przedłużeniem ul. Kościuszki, która znajduje się w dawnej części Konina, zwanej Utratą. To na Utracie mieszkali jego dziadkowie, Wincenty i Katarzyna z Paszczyńskich Kowalczykiewiczowie. Tam się urodził jego ojciec Marek Kowalczykiewicz. Annie i Markowi Kowalczykiewiczom Zygmunt urodził się już na Solnej. Kto by wówczas pomyślał, że przyszły górnik-mechanik (pracował w KWB „Konin” od 1955 do 2002 roku) będzie też magistrem historii, autorem kilkunastu książek o górnictwie odkrywkowym i scenariuszy filmów edukacyjnych o węglu brunatnym, a także o Koninie i subregionie konińskim, ba – niewahającym się przywoływać „na dowód” legendy i duchy. Dołożył swoje niemałe trzy grosze do powstania Muzeum Zagłębia Konińskiego i upamiętniania miejsc, w których wymordowano tysiące byłych mieszkańców Konina. Do tego miał w życiorysie epizod kabaretowy, pisząc teksty i występując w kabarecie „Koński ogon”. Był melomanem. Działał też w Stowarzyszeniu Inżynierów i Techników Górnictwa i paru innych stowarzyszeniach. Nagradzany i wyróżniany Krzyżami, Odznakami, Szpadami i Kordzikami Honorowymi zawsze powtarzał: „nic by mi się nie udało, gdyby nie Jadzia, moja żona”.
Miałem to szczęście, że mogłem z Zygmuntem przez lata współpracować, spotykać się, zamieniać choćby zdanie, dwa… Dowcipny, serdeczny, zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha…
Andrzej Dusza
Fot. Mirosław Jurgielewicz